Inne

Myśli Pisane Czarną Klawiaturą

"Demon"

Autor: Robert John

Bywa jasność w mroku , bywa mrok w jasności dnia codziennego. Życiowe okresy , diagramy przeczuć , mniejsze i gigantyczne emocje. Wewnętrznie eksplozje naszych uczuć. Przeżycia intensywne , momenty drastyczne wykute w diamentowej ścianie duszy. Zdarzenia nie do wymazania i skasowania nie możliwość niczym zablokowany plik. Jedynym rozwiązaniem format osobowości który kończy życia kres. Proces nieodwracalny. Mieszanka wszystkiego we mnie tworzy zapalnik i ładunek detonowany raz na jakiś czas. Niewidzialna fala uderzeniowa niszcząca wszystko wokół mnie jednocześnie nie szkodząc otoczeniu paradoksalnie. Iluzja czy fakt który we mnie drzemie ? ...
Czas w klepsydrze upływający zdaje się biec szybciej pod koniec ziaren piasku spadających w dół. Czas odmierza do bitwy następnej nieuchronnej. Wojna trwa do pory owej, bitwy zwycięstwem zakończone choć straty nierzadko potężne. Z każdym razem większe niczym fale podczas wzbierającego się sztormu .. Zamykając powieki czuje obecność w sobie siły potężnej która mnie wypełnia z każda walką następną bitwą. Też wiem doskonale , że nabieram doświadczenia i mój pancerz jest coraz potężniejszy i wytrzymalszy z każdym draśnięciem pazurów istot upadłych. Wkrótce czas dobiegnie gdzie zmysł wzroku nie będzie tak potrzebny by walczyć z lawiną demonów które każdego z nas bywa czasami nawiedzają. Bitwa ja i One ... niektóre demony we mnie głęboko ukryte powodują moją potęgę i zgłębienie wiedzy na ich temat. Strach ? bywa potężnym sprzymierzeńcem i motywacją do tego by podnieść tarcze i miecz. Miecz Świetlistości. Jest też Armia Aniołów stojąca w formacji za mną dająca wsparcie kiedy sam otoczony przez cienie demonów ostatecznie będę eksplodował od środka mocą światła dobra. Armia Aniołów wówczas ochroni mnie przed implozją i zniszczeniem samego siebie. Bywają momenty , że walkę trzeba przeżyć sam na sam z nierównością sił. Bez odwrotu stanąć śmiało oko w oko z legionem demonów. Nie myśląc o przegranej pozycji lub też o tym , że może to być już ostatnia bitwa. Odważnie patrząc na wrogie cienie i ich zaćmione dusze chęcią destrukcji. Niektóre z owych demonów budujemy podświadomie sami i są to te niestety najpotężniejsze postacie. Doskonale znające nasze słabości i również znają taktykę tok myślenia i sposób walki. Bycie nieprzewidywalnym i w swym szaleństwie nie mieć schematu powoduję nieograniczoność ataków oraz przewagę jakże potrzebną sam na sam z Demonami. Są chwilę gdy napływają przenikają mnie całego przechodząc przez mroki mojej duszy... gdy na to się zgodzę. Bez walki i użycia perswazji siły niszczę je tym co mam w środku.... Bo najpotężniejszy z najpotężniejszych Demonów jest we mnie którego mój umysł sam się najbardziej obawia. Czy jest sprzymierzeńcem czy największym wrogiem tego nie wiem. Wiem jednakże , że jest On totalnie częścią mnie samego bez którego jestem tylko pyłem. Prochem po przegranej walce.
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation