Co oglądać jesienią? Filmowa klasyka dla ambitnych

Jesienią można bezkarnie zamknąć się w domu i spędzać wieczory pod kocem, z kubkiem herbaty lub kieliszkiem grzanego wina. Niektórzy rozrywają się wtedy dobrą literaturą, inni grami planszowymi, a jeszcze inni sięgają po filmową klasykę. Długie wieczory i chłód na zewnątrz zachęcają do nadrabiania kinowych zaległości. Żeby zawsze być na czasie z tym, co nowe, warto najpierw poznać to, co starsze i niezwykle cenione. Grudzień może być doskonałą okazją do zapoznania się z kanonem filmu – od Felliniego, przez Wajdę aż do Bergmana. Bo wielkie kino nie bez przyczyny jest wielkie. To od niego zaczęła się rewolucja i to ono sprawiło, że dzisiejsi twórcy mogą działać bez skrępowania. Dawniejsi artyści wytyczyli ścieżki, którymi dzisiaj podąża całe kino. Wróćmy tam, gdzie zaczęła się historia. 

Klasyka prosto z Włoch

Nie ma chyba kinematografii, która miałaby dla dzisiejszego kina znaczenie większe, niż ta pochodząca z Włoch. To tam przez lata rozwijała się głęboka myśl filmowa, ujawniająca się potem w dziełach takich mistrzów jak Michelangelo Antonioni, Federico Fellini czy, nieco później, Bernardo Bertolucci. Dla kogoś, kto nie zna ich twórczości, pierwszy kontakt z kolejnymi dziełami może być wyzwaniem. Ale warto je podjąć. Nic tak nie otwiera oczu na kino i jego historię. Najlepiej zacząć od wcześniejszych dzieł tych reżyserów. Wybierzmy klasyki, które bronią się już od dziesiątek lat. 

Na pierwszy ogień Fellini przez wielu uważanych za reżysera wszechczasów. „La Strada”, „Słodkie życie”, „Noce Cabirii” i, wreszcie, monumentalne „Osiem i pół” to obowiązkowe pozycje dla każdego kinomana. Barokowe, bogate i senne filmy włoskiego mistrza to przykłady, których nie można pominąć. 

Podobnie sprawa wygląda w przypadku Antonioniego. Kto nie oglądał powolnego „Powiększenia” lub legendarnego filmu „Zawód: reporter” z Jackiem Nicholsonem w roli Davida Locka, musi jak najszybciej nadrobić zaległości. Dzieła reżysera są uznawane za rewolucyjne dla całej kinematografii. 

Dobrym podsumowaniem lekcji włoskiego kina będą prace Bertolucciego – reżysera najbardziej aktualnego z tej wielkiej trójcy. Jego „Marzyciele” – niezwykle intymna, ognista opowieść o paryskiej rewolucji 1968 roku – stała się jednym ze sztandarowych hitów zbuntowanej młodzieży na całym świecie. Do tego „Konformista”, „Ostatnie tango w Paryżu” i „Ostatni cesarz”. To pozycje obowiązkowe. 

Fot.: Materiały prasowe

Polska filmem stoi

Filmowa klasyka to jednak nie tylko Włochy, ale też wielkie polskie produkcje, które skutecznie ukształtowały obraz kina na wiele lat. Wajda, Konwicki, Kutz – to tylko część nazwisk obowiązkowych do zapamiętania. Żadne dzieło powstałe w ostatnich latach w Polsce nie mogłoby się urzeczywistnić bez ciężkiej pracy i artystycznego zacięcia tych twórców. Jesienią więc stawiajmy na to, co polskie i piękne. Zacznijmy od Wajdy, którego filmy są uważane za jedne ważniejszych w historii polskiej kinematografii. Jego twórczość zalicza się do kina moralnego niepokoju. Tematyka filmów często nawiązywała do powojennej traumy, opowiadała o losach zagubionego, straumatyzowanego pokolenia. „Kanał” czy „Popiół i diament” to obrazy, obok których nie można przejść obojętnie. 

W polskim kinie dużo się działo i wciąż wiele się dzieje. Za kanoniczne z pewnością zostaną niebawem uznane filmy Pawła Pawlikowskiego. W jego twórczości można odnaleźć różne nurty i tendencje, ale każdy kinoman obowiązkowo musi zapoznać się z dwoma najświeższymi filmami – oscarową „Idą” i poruszającą „Zimną wojną”.  

Fot.: Materiały prasowe

Zabawnie i mądrze

Jeśli z kolei chcemy spędzić jesień z klasyką kina, ale – jednocześnie – marzymy o tym, by poprawić sobie humor, sięgajmy po komedie. Czas obalić krzywdzące stereotypy. Komedie mogą być ambitne, ciekawe, rozwijające. Aby tak się stało, warto stawiać na filmy Allena, które pokochali intelektualiści na całym świecie. Najlepiej zagrają starsze produkcje, które zdążyły już zyskać status ikon. „Annie Hall”, „Manhattan” czy „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać” to absolutny kanon kinowy. Jesienią sprawdzi się szczególnie dobrze. Długie wieczory, szare dni i plucha za oknem wymagają złagodzenia. A komedie Allena świetnie poprawią humor. 

Fani komedii powinny sięgnąć również po obrazy stworzone pod wspólnym szyldem – Monty Python. Brytyjski humor jest co prawda specyficzny, ale jak raz go pokochamy, nie będziemy umieli bez niego żyć. „Monty Python i Święty Graal” albo „Żywot Briana” to klasyka, od której nie może uciec żaden miłośnik wielkiego kina. Humor, intelekt, błyskotliwe dialogi – znajdziemy tutaj wszystkie niezbędne do rozpromienienia nas w grudniu składniki. 

Fot.: Materiały prasowe

 

Tagi: , ,
by
Poprzedni wpis Następny wpis