Wietrzenie szafy. Jak zrobić porządek i nie zwariować?

Przyjęło się, że wraz z początkiem wiosny przychodzi czas na generalne porządki. To wtedy wyciągamy z szaf i szuflad wszystko to, co zgromadziliśmy w nich przez ostatnie miesiące. Najczęściej okazuje się, że połowa tych skarbów to rzeczy zupełnie nieprzydatne, których nie wyrzuciliśmy jedynie z czystej przezorności. Sznureczki, notesy, zapisane kartki, stare pocztówki, bilety na pociąg i inne drobiazgi zalegają na dnie szuflad i niepostrzeżenie tworzą gigantyczny bałagan. Dotyczy to głównie mieszkań zbieraczy, czyli osób, które mają duży problem z pozbywaniem się starych przedmiotów. Wszystko jest dla nich ważne, wszystko jest pamiątką, wszystko z pewnością przyda się w przyszłości. Jeśli należymy do tej grupy, porządki powinniśmy zacząć już teraz. Bo wiosną może nam nie wystarczyć czasu na ogarnięcie całego mieszkania. Na początek – wietrzenie szafy. 

@anajohnson

Na śmietnik!

Tym razem podejdźmy do sprawy poważnie. Nie dajmy się porwać sentymentom. Sukienka z pierwszej randki z ukochanym, w którą nie możemy się zmieścić już piąty rok? Na śmietnik. Rozciągnięte dresowe spodnie? Na śmietnik. Koszulka ze śmiesznym nadrukiem, która pamięta czasy liceum? Na śmietnik! Tutaj nie ma miejsca na smutki i nostalgię. Ubrania to tylko rzeczy, przedmioty, które kojarzymy z pewnymi momentami i przygodami. Wspomnienia są w nas – i tam powinny zostać. Dlatego czas raz na zawsze zerwać z zachowawczą postawą ubraniową. Do dzieła!

Misja: obserwacja 

Złota zasada głosi, że jeśli nie nosiliśmy czegoś przez rok, to prawdopodobnie już tego nie założymy. Oczywiście nie mówimy tutaj o kreacjach na specjalne okazje, które nie mają szansy błyszczeć na nas co miesiąc, a o zwykłych, codziennych elementach garderoby. Zamiast łudzić się, że na pewno wciśniemy się jeszcze w dżinsy, które już drugi rok nie przechodzą nam przez biodra, pogódźmy się z tym, że czas może zainwestować w nowe lub zrobić użytek z innych par, które trzymamy na półce. 

@my_philocaly

Zanim zaczniemy wyrzucać, powinniśmy szczerze przyjrzeć się swoim modowym wyborom. Obserwujmy się na co dzień przed wyjściem z domu, zwracajmy uwagę na to, które rzeczy najczęściej wybieramy. Nie chodzi nam oczywiście o to, żeby pozbyć się wszystkiego, a jedynie przewietrzyć szafę z ubrań, które naprawdę nie są nam potrzebne, a które może przydadzą się komuś innemu. 

Chwała minimalizmowi!

Prawdziwe mistrzynie porządków i królowe kapsułowej garderoby tworzą zestaw kilku lub kilkunastu sztuk odzieży na każdy sezon. Dwanaście jesiennych, dwanaście letnich, dwanaście na zimę i dwanaście na wiosnę – taka szafa zamyka się w czterdziestu ośmiu ubraniach, które służą im cały rok. Ale takie rewolucyjne podejście jest wielkim wyzwaniem. Dlatego, jeśli dopiero zaczynamy swoją przygodę z porządkami, nie bądźmy dla siebie tak surowe. Nie określajmy odgórnie żadnych liczb i granic – spróbujmy na początek wyrzucić to, czego faktycznie nie nosimy. Po co? Po to, żeby co rano nie tracić kilkunastu minut na histeryczne poszukiwania elementów garderoby, które będą do siebie pasować. Po to, by nie natrafiać co rusz na rozciągniętą bluzę, kiedy staramy się znaleźć elegancką koszulę. Po to, by uczyć się minimalizmu.

Półka po półce!

Kiedy już szczerze przyjrzymy się temu, co mamy w szafie, przyjdzie czas na wielki bałagan. Najlepszą metoda opróżniania garderoby jest zasada „półka po półce”. Zaczynamy od jednej, po uporządkowaniu przechodzimy do kolejnej. I tak, godzina po godzinie, układamy ubrania na kolejnych półeczkach i wieszakach.

Pod żadnym pozorem nie wyrzucajmy z szafy wszystkiego naraz. Utoniemy wtedy w przedmiotach, które z pewnością nas przytłoczą, a my nie będziemy w stanie ułożyć z nich żadnej spójnej całości. Lepiej podzielić porządki na partie, które pozwolą nam trzeźwym okiem spojrzeć na kolejne elementy garderoby. Bluzki oddzielnie, sweterki oddzielnie, ubrania sportowe i eleganckie oddzielnie. 

Robiąc porządki, twórzmy od razu zestawy ubrań. Pozwoli nam to rozsądnie wybierać najbardziej pasujące do siebie rzeczy. Zróbmy kilka kompletów oficjalnych, kilka imprezowych, kilka takich na co dzień. Dzięki temu unikniemy sytuacji, w której szafa opustoszeje, a my będziemy mieć w niej niedopasowane do siebie, odklejone od ogólnej koncepcji elementy. 

Uratować skarby

Porządkując szafę z ubraniami, trzeba być dokładnym i metodycznym. Jeśli postanowimy, że pozbywamy się wszystkiego, co jest na nas za małe, róbmy to. Nie czyńmy wyjątków i odstępstw. Za małe to za małe – prawdopodobieństwo przejścia na dietę cud pod wpływem starych spodni jest naprawdę niewielkie. 

Nie oszczędzajmy staroci, chyba że to naprawdę cenne pamiątki. Sukienka po babci lub eleganckie botki sprzed kilku dekad mogą posłużyć nam dłużej niż nowe ubrania z sieciówek. 

Pozbywajmy się za to rzeczy wyraźnie zniszczonych, zmechaconych, rozciągniętych, z brakującymi guzikami i rozdartymi rękawami. Najcenniejsze sztuki możemy naprawić lub powierzyć to zadanie specjaliście, ale – spójrzmy prawdzie w oczy – ile takich skarbów mamy w swojej szafie?

Zmieniamy nawyki

Marcowe wietrzenie szafy niech będzie okazją nie tylko do odświeżenia garderoby, ale też do zmiany nawyków. Naprawdę nie potrzebujemy dwudziestu czarnych koszulek i siedmiu par identycznych dżinsów. Minimalizm to nowy, świeży, potrzebny światu trend. Uczmy się wprowadzać go w życie. 

Segregując ubrania, pomyślmy też o planecie. Nie wyrzucajmy wszystkiego na śmietnik. Z pewnością niektóre z naszych rzeczy jeszcze nadają się do noszenia. Bierzmy udział w wymianach ubraniach, konsultujmy się z przyjaciółkami, przekazujmy ciuchy dalej – niech idą w świat. Na śmietniku mają lądować wyłącznie te, które nie są już zdatne do użytku. I nie, nie zawoźmy ich na działkę z myślą o pieleniu grządek. Składowaniu mówmy stanowcze nie! 

Tagi: , , , , , , , , ,
by
Poprzedni wpis Następny wpis