Ze słońcem za pan brat. Kultowe okulary przeciwsłoneczne

Okulary przeciwsłoneczne. Praktyczny przedmiot, który daje nam komfort bacznego spoglądania na świat niezależnie od oślepiającego blasku. Element popkultury. Ciekawa ozdoba twarzy. Fenomenalny gadżet, dzięki któremu nie tylko da się ukryć zmęczenie, ale czasem nawet umknąć ledwie zauważonym. Wreszcie, część stroju niezrównanie umiejąca podkreślać nasz styl. Okulary przeciwsłoneczne już dawno temu przestały przecież pełnić jedynie rolę ochronną, a zaczęły być detalem, który w mig potrafi dopełnić naszego stylizacyjnego dzieła, oczywiście, gdy tylko w odpowiedni sposób się je dobierze. Nie wyobrażamy sobie bez nich życia, ponieważ stały się dla nas po prostu czymś niezbędnym.

Warto pamiętać o tym, że ten niezastąpiony i noszący znamiona wielkiego sprytu wynalazek, nie istniał jednak pod zawsze. Jego prototyp powstał w dalekiej Azji już w dobie średniowiecza, ale początkowo pełnił zupełnie inną funkcję, aniżeli mogłoby się nam wydawać. Bardzo długi czas musiał bowiem minąć, nim okulary zyskały dzisiejsze właściwości i nowoczesny wygląd, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.

Ponadto, gdyby któregoś razu jakiś niezrównany w swej pasji miłośnik mody porwał się na zliczenie wszystkich modeli okularów, jakie powstały w ciągu ostatnich dekad i to biorąc pod uwagę najważniejszych światowych projektantów, miałby przez sobą pracę iście syzyfową. Proces ten z pewnością nastręczałby niemałego problemu, ponieważ owych modeli zaprojektowano wręcz gigantyczną liczbę. Mimo że każdy nowy sezon przynosi nowe projekty, istnieje kilka typów okularów przeciwsłonecznych, które powracają na wybiegi jak bumerang co roku.

 

 

Sekret chińskiego sędziego

Zanim zostanie wyjawiony sekret, które z modeli są właśnie tymi kultowymi, warto przypomnieć sobie, kiedy okulary przeciwsłoneczne tak naprawdę zostały wynalezione. Otóż najprawdopodobniej ten wspaniały wynalazek zawdzięczamy Chińczykom. Okulary, które miały chronić wzrok przed nierzadko uprzykrzającymi życie promieniami słonecznymi, zostały bowiem wynalezione w Chinach i to już w XII stuleciu. Chińczycy zastosowali w tym rewolucyjnym przypadku przydymione płytki kwarcu. Tworząc nowe modele, posiłkowali się regułą, by kawałki kwarcu były najbardziej płaskie. Ten niezwykły wynalazek nie był wówczas naturalnie dostępny dla wszystkich obywateli. Co więcej, nie chodziło tu bynajmniej jedynie o zwiększenie komfortu widzenia w słoneczne dni. W dobie średniowiecza ze wspomnianego odymionego kwarcu z lubością zwykli korzystać chińscy sędziowie, którzy chcieli ustrzec się od ujawniania podczas procesów swych emocji, a więc i przedwczesnym zdradzeniem wydania konkretnego wyroku.

Wynalazek z Arktyki i wiktoriańskie uprzedzenia

Od stuleci z okularów przeciwsłonecznych korzystali również nie tylko Azjaci, ale i mieszkańcy dalekiej Północy. Na chronienie oczu przed słońcem, a zwłaszcza światłem, które odbijało się od śnieżnych i lodowych połaci, decydowali się Inuici. Dawno temu w tej części świata noszono okulary wykonane z drewna lub kości zwierzęcych, a na których środku były wydrążone poziome szpary. Na pierwsze okulary przeciwsłoneczne z przysłowiowego pierwszego zdarzenia trzeba było czekać aż do XVII stulecia. Wtedy to człowiek znany jako James Ayscough zaprojektował model, który śmiało można uznać za pierwowzór tego, co nakładamy na nasze twarze w dzisiejszej dobie. Po wielu eksperymentach udziałem barwnego szkła, które miało początkowo dopomóc w poprawianiu wzroku niedowidzącym, Ayscough zaobserwował, że ów materiał świetnie nadaje się także do poprawiania widzenia na zbytnio nasłonecznionych terenach.

Co ciekawe, żyjącym w wiktoriańskiej dobie mieszkańcom Wielkiej Brytanii, okulary początkowo nie kojarzyły się za dobrze. Ludzie mieli do noszenia okularów pewne uprzedzenia, a to dlatego, że w czasach Ayscough’a nader chętnie zakładali je cierpiący na syfilis, którym to dokuczał światłowstręt. Trudno dziwić się tym awersjom. Syfilis najczęściej dokuczał ludziom prowadzącym dość odbiegający od pożądanego i pochwalanego społecznie stylu życia. Brytyjczycy przestali kojarzyć okulary przeciwsłoneczne ze zbytnim rozbuchaniem seksualnym dopiero dekady później. Zamiast pacjentów cierpiących na światłowstręt zaczęły nosić je wyższe klasy w tamtejszych nadmorskich kurortach. Później na całe szczęście okularom było już z górki. Cieszyły się już tylko dobrą sławą i dosłownie każdy marzył, by mieć je w swoim posiadaniu, ale na to trzeba było już czekać aż do początku XX wieku.

 

Klasyki nad klasykami

Od lat 50. największe talenty świata mody prześcigają się w projektowaniu coraz to nowszych odsłon okularów. Chociaż wszyscy z wielką ochotą korzystają z owych nowinek, nie zapominają o modowych, przeciwsłonecznych dobrach, które powstały znacznie wcześniej.  Istnieje kilka modeli okularów przeciwsłonecznych, które możemy kupować niemalże bez namysłu, ponieważ najzwyczajniej w świecie przeszły już do historii. Oto jedne z nich.

Muchy

Okulary muchy bez dwóch zdań można uznać za klasyk nad klasykami. Od zawsze z wielką chęcią pokazywały się w nich gwiazdy filmowe. Dzięki muchom od lat 60. odrobinę łatwiej było uciekać sławom od natarczywych fleszy paparazzich. Nic więc dziwnego, że na ich punkcie oszalały kobiety na całym świecie. W końcu dla wielkiej ilości osób wspaniałym uczuciem jest pokazywanie się w stroju bliźniaczym do gwiazd, które swym wyglądem rozpalały wyobraźnię niezliczonej ilości fanów. Muchy świetnie pasują nie tylko do klasycznych kreacji, ale i do nawiązującego do hipisowskich stylizacji stylu boho.

Awiatorki

Okulary zwane awiatorkami, czy też pilotkami zostały zaprojektowane w latach 30. Projekt był dedykowany amerykańskim pilotom, ale po pewnym czasie zyskał sobie niewyobrażalną wręcz popularność nie tylko w lotniczych kręgach. W czym tkwił sekret awiatorek? Swą wielką sławę zawdzięczają nie tylko specyficznemu kształtowi, który nie dość, że świetnie nadaje się dla mężczyzn, jak i kobiet, to jeszcze pasuje niemalże do każdego kształtu twarzy. Co więcej, Amerykanom, a potem i Europejczykom awiatorki przez swoje podniebne konotacje kojarzyły się z uczuciem wolności i niezrównanym smakiem przygody. Dekady temu były synonimem luksusu, czymś dostępnym jedynie wyższym sferom. Na całe szczęście weszły potem do modowego kanonu, zarazem stając się dodatkiem dla każdego i to niezależnie od statusu.

Kocie oczy

Okulary zwane kocimi oczami to kolejny z legendarnych modeli. Do ich wielkich fanek należały Marilyn Monroe i Audrey Hepburn. Są szalenie kobiece, a ich charakterystyczny wydłużony kształt i figlarnie podniesione górne rogi sprawiają, że fantastycznie modelują rysy twarzy. Zdolności optyczne tego modelu są naprawdę niezwykłe. Potrafią świetnie wysmuklać okrągłe twarze, trójkątnym nadawać  regularności, a czworokątnym zwężać dolną część twarzy. Bez najmniejszych wątpliwości można je uznać za modowy szlagier, który będzie królował już po wsze czasy. Jeśli tylko ma się słabość do estetyki rodem z lat 50. i 60., koniecznie trzeba wprowadzić je do swojej garderoby. Ten model okularów przeciwsłonecznych ma nie tylko moc nadawania szyku, ale i pożądanej nutki tajemniczości.

Lenonki

Kolejnym okularowym klasykiem są lenonki. Ich intrygująca nazwa nie jest jedynie dziełem przypadku. Lenonki faktycznie wzięły swoją nazwę od nazwiska legendarnego brytyjskiego muzyka Johna Lennona, członka osławionej grupy The Beatles. Ich mniej popularną nazwą jest „teashades”. „Herbaciane cienie” trafnie budzą skojarzenia z ulubionym odcieniem szkieł Lennona, a które to miały właśnie odcień tego naparu. Lenonki bez dwóch zdań doskonale pasują do wielu awangardowych kreacji. Często noszone są również przez kobiety, które lubią stroje o rockowym zacięciu. Zresztą lenonki wraz z ramoneską wydają się przecież połączeniem doskonałym. Można zakładać je także do bardziej oficjalnych strojów. Wtedy swoim luźnym charakterem będą miały moc przełamywania klasycznej elegancji.

 

Tagi: , , , ,
by
Poprzedni wpis Następny wpis