Książka

warte przeczytania i zatrzymania się na chwilkę

W swojej powieści zatytułowanej Echa Wielkiej Pieśni angielski pisarz literatury fantastycznej oraz historyczno-fantastycznej pan David Gemmell przenosi nas do wykreowanego przez siebie fantastycznego świata, w którym pewne grupy ludzi osiągnęły wszystko, o czym człowiek może tylko pomarzyć, czyli niewyobrażalny dobrobyt oraz nieśmiertelność. Samo stwierdzenie „pewne grupy ludzi” już sugeruje, że ten idylliczny świat wiecznej młodości, nieśmiertelności oraz dobrobytu dostępny jest tylko nielicznym szczęśliwcom, którzy na kartach powieści zwą się Avatarami. Inni muszą ciężko pracować na to szczęście nielicznych wybrańców, a przede wszystkim muszą oddawać im swoje siły życiowe oraz młodość.

W wyniku wielkiego kataklizmu przeważająca część świata Avatarów legła w gruzach, co sprawiło, że dobrobyt i nieśmiertelność stanęły pod znakiem zapytania. Nie mogąc rozstać się ze swoimi przywilejami, postanowili oni żyć kosztem nieuprzywilejowanej większości, co dodatkowo pogłębia ich postępującą degenerację. W omawianej książce, pomimo fantastycznej fabuły czytelnik dostaje prawdziwą odpowiedź na następujące pytanie: jak wyglądałoby życie ludzkie, kiedy cały czas moglibyśmy być młodzi i piękni? Odpowiedź jest bardzo prosta: nasze życie tak naprawdę wyglądałoby strasznie.

Warto przeczytać Echa Wielkiej Pieśni w celu przekonania się jak daleko mogą zajść ludzie w swojej degeneracji, spowodowanej nieograniczoną władzą nad innymi oraz wielkim dobrobytem. Avatarowie degenerują się do tego stopnia, że przestali się prawie całkowicie rozmnażać i są zainteresowani tylko zachowaniem aktualnego stanu posiadania. Nasuwa się tutaj pewna analogia ze współczesnymi mieszkańcami krajów Zachodniej Europy, którzy wykazują sporo podobnych symptomów zepsucia, tak samo jak uprzywilejowani bohaterowie omawianej książki.
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation