Książka

warte przeczytania i zatrzymania się na chwilkę

Pukanie rano do drzwi hotelowych. Pytam rozespany: Kto tam? „Milicja”. Mówię: Nie róbcie sobie jaj, my śpimy, ja jeszcze w gaciach. Bo byłem pewien, że to jakichś kolega chce od rana flaszkę wypić. Znowu pukanie. Otwieram, a tam MO. Że mamy się z Zenkiem ubierać i jechać z nimi. Tośmy pojechali. Idziemy korytarzami w tej komendzie, do pokoju komendanta, a tam profesjonalnie przygotowany bankiet. Stół zastawiony bogato: jedzenie, napoje wszelakie, nawet oranżada. Ale oranżady nie piliśmy.”
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation