Skinfluencerki stały się ostatnimi czasy jednymi z największych gwiazd Internetu. Wyjaśniamy, czym się zajmują i w czym tkwi sekret ich popularności.
Śmiało można rzec, że anglojęzyczne hasło skinfluencer zaczęło podbijać Internet. Czym jednak dokładnie zajmuje się ta wąska specjalizacja influencerek? Jak podpowiada nam pierwszy człon terminu – skin, chodzi tu o skoncentrowanie tworzonych treści wokół tematyki pielęgnacji skóry.
Po raz pierwszy świat usłyszał o skinfluencerkach w pierwszym półroczu pandemii koronawirusa. Pozamykane na cztery spusty salony kosmetyczne poskutkowały tym, że musiałyśmy wziąć sprawy w swoje ręce. W końcu na długo musiałyśmy zapomnieć o wizytach u kosmetyczek i poddawaniu się rozmaitym profesjonalnym zabiegom. Jedyną receptą na zaistniałą i jakże niekomfortową sytuację było zgłębienie wiedzy o tym, jak należy dbać o cerę.
Z pomocą pospieszyły nam skinfluencerki. Na ich kanałach, profilach i blogach można było znaleźć mnóstwo interesujących informacji dotyczących sprytnych sposobów na zadbaną cerę. Oprócz masy recenzji kremów, toników, czy maseczek, natrafić tam można także na przepisy na kosmetyki naturalne. Skinfluencerki zapoczątkowały prawdziwy boom na domowe maski, serum, czy kremy pod oczy.
To, co kiedyś wydawało się nam arcytrudne, żmudne i skomplikowane, okazało się nie tylko proste, ale też i szalenie przyjemne. Robienie kosmetyków naturalnych nareszcie przestało być wiedzą tajemną. Zaczęło powstawać mnóstwo internetowych kursów, które krok po kroku wprowadzały nas w tajniki kosmetycznego świata.
Wizyta u kosmetyczki przestała być naglącą potrzebą. Zaznajomione z informacjami o naturalnych ingrediencjach, same mogłyśmy zacząć tworzyć świetne kosmetyki. Skinfluencerki nie zapominały też bowiem o poradach na najbardziej problematyczną cerę. Rozszerzające się naczynka, czy trądzik nie były przez nie traktowane po macoszemu.
Skinfluencerka jak terapeutka
Nowy topowy trend robienia kosmetyków z użyciem naturalnych składników, jak i ten związany z organizowaniem domowego spa, przysłużyły się jednak nie tylko naszej urodzie, ale i psychice.
Pandemiczny czas, w którym obowiązywało najwięcej restrykcji, a my pod żadnym pozorem nie mogłyśmy opuszczać domu, miał zgubny wpływ na kondycję psychiczną. Niemożność wyjścia nawet na krótki spacer i odetchnięcia, czy spotkania się z rodziną i przyjaciółmi przyczyniała się stanów depresyjnych. Dom, który zawsze traktowałyśmy jak azyl, zaczął stawać się pułapką.
Skinfluencerki zaraziły mnóstwo kobiet na całym świecie wspaniałą pasją. Robienie domowych kosmetyków lub dbanie o urodę przy pomocy tych zakupionych, potrafiło zrelaksować, jak mało co. Po złapaniu bakcyla kosmetycznego zamknięcie w przysłowiowych czterech ścianach przestało być tak dotkliwe. Świat naturalnych kosmetyków do których dodawało się też pięknie pachnące aromaty, stał się bezpieczną emocjonalną przystanią.