Rzucić wszystko i wyprowadzić się na wieś – któż z nas przynajmniej raz nie miał podobnego marzenia? Zgiełk miasta, ciągła pogoń za sukcesami, hałas i smog potrafią skutecznie uprzykrzyć życie. Wypaleni zawodowo mieszkańcy metropolii pragną zaznać spokoju i błogiej ciszy. W tym celu coraz częściej wyprowadzają się na wieś. Tutaj budzi nas śpiew ptaków i pianie koguta, nie śmieciarka o 6 rano opróżniająca kontenery czy pogotowie, które na sygnale przemierza osiedlowe ulice. Mieszkanie poza miastem faktycznie ma masę plusów. Ale są też ciemniejsze strony – wszędzie stąd daleko, drogi fatalne, a zasypane śniegiem podwórko nie ułatwia życia. W mieście zdecydowanie łatwiej dostać się do lekarza, zrobić zakupy czy miło spędzić czas w kinie lub teatrze. Jak więc zdecydować, gdzie będzie nam się lepiej żyło? Kto wygrywa ten odwieczny spór – miasto czy wieś? Oto starcie prawdziwych gigantów.
Marzenie o idylli
Rajskie, wiejskie życie wśród zieleni, śpiewu ptaków i kwitnących krzewów to marzenie milionów ludzi na całym świecie. Po zachłyśnięciu się karierą, pracą w korporacji i wielkim, światowym blichtrem chcemy znów zaznać prostoty codziennych czynności, zwykłego życia. Taki trend obserwuje się na całym świecie. Młodzi, starsi, emeryci – ludzie ze wszystkich grup wiekowych uciekają z miast i zaczynają nowe życie na wsiach. Zamieniają drogie szpilki na kalosze, a żywność z hipermarketów na ekologiczne uprawy na własnej grządce. Wieś przyciąga i hipnotyzuje. Tęsknimy za tym, co proste, łatwe, naturalne. Chcemy znów poczuć trawę pod stopami, poczuć zapach świeżego, czystego powietrza i jeść to, co daje nam ziemia. Tutaj nie ma miejsca na gonitwę za pieniędzmi, na biznesowe spotkania, godziny spędzone w klimatyzowanym biurowcu. Wybierając życie na wsi, wybieramy naturę.
Kłopotliwe początki
Ale, oczywiście, wiejski azyl to nie tylko przyjemności. Mieszkanie poza miastem wiąże się z wieloma utrudnieniami i problemami, z którymi nie muszą się zmagać mieszczuchy. Tutaj nie mamy dostępu do całodobowego sklepu, stacja benzynowa jest oddalona przynajmniej o kilka kilometrów, a żeby wybrać się do lekarza, musimy przemierzyć dość daleką trasę. Kłopotliwe są też dojazdy do pracy – jeśli chcemy żyć na wsi, a wciąż pracować w mieście, musimy się liczyć z długimi podróżami w korkach. A to wiąże się ze zmarnowanym w samochodzie czasem.
Samodzielny dom jest również bardziej kłopotliwy w utrzymaniu niż mieszkanie w bloku. Tutaj remonty musimy zagwarantować sobie sami. Wszelkie usterki i awarie są na naszej głowie – nie zgłosimy do spółdzielni cieknącego dachu lub urwanej rynny. Wszystko staje się naszą odpowiedzialnością. Zimą musimy odśnieżać, latem pielić grządki, jesienią grabić liście, a wiosną przeprowadzać pozimowe remonty i naprawy. Ciągle coś się dzieje, koszty rosną, a my – o ile nie jesteśmy złotymi rączkami – stajemy się coraz bardziej poirytowani.
Miejska wygoda
I znów myślimy o powrocie do miasta. Tutaj wszystko jest łatwiejsze – sklepy blisko, przychodnia pod domem, a kina, teatry i restauracje kuszą swoimi ciekawymi ofertami. Do pracy wygodnie jedziemy tramwajem lub metrem, omijając korki. Nie musimy codziennie żmudnie odśnieżać chodnika i drogi, bo robi to za nas miejski pług. Plusów życia w mieście jest naprawdę sporo. Z pewnością funkcjonuje się tu łatwiej, pogoda nie ma nadmiernego wpływu na nasze życie, a bliskość punktów usługowych i handlowych sprawia, że wszystko możemy załatwić dosłownie w kilka minut.
Ale płacimy za to cenę. Koszt, który ponosimy codziennie to… nasze zdrowie. Zagrożeniem jest hałas, zgubnie wpływa na nas zanieczyszczone powietrze, na organizmie odbijają się stres i przemęczenie. A tych w wielkim mieście mamy pod dostatkiem. Porywa nas tutaj wir pracy i obowiązków, a jedyny kontakt z naturą, którego doświadczamy, to spacer po parku w przerwie na kawę. Nie mamy chwili dla siebie, na relaks i prawdziwy odpoczynek. Siedzenie przy biurku zamieniamy na siedzenie na kanapie, nie mamy kontaktu z przyrodą, zielenią, nie oddychamy czystym powietrzem. Wszystko to, prędzej czy później, odbija się na naszym zdrowiu. Nie tylko fizycznym, ale również – a może przede wszystkim – psychicznym.
Natura na zdrowie!
Badania wskazują na zbawienny wpływ natury na organizm człowieka. Im częściej przebywamy w otoczeniu zieleni, tym lepiej się czujemy. Przyroda redukuje negatywny wpływ stresu, pozwala się zrelaksować, wyłączyć. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda zbadali, jak miejskie otoczenie oddziałuje na emocje. Okazuje się, że osoby, które więcej czasu spędzają na łonie natury, mają mniejsze skłonności do ruminowania, a więc negatywnych myśli, wątpliwości, smutków. To, bez wątpienia, poważny argument przemawiający za przeprowadzką na wieś.
Jakkolwiek jednak byśmy nie zdecydowali, przeprowadzka musi być przemyślanym, rozsądnym, dorosłym zadaniem. Nie dajmy się ponieść wyobraźni i emocjom – to naprawdę istotna, życiowa kwestia. Decydując się na zmianę, jaką jest wybór nowego miejsca do życia, musimy mieć świadomość konsekwencji. Tak, by życie w wiejskim domku nie okazało się zmorą, a sposobem na radosną, szczęśliwą, spełnioną egzystencję.