Jesteś silniejsza niż myślisz

Ania Dziedzic, żona, mama dwójki dzieci, wykwalifikowana instruktorka fitnessu, tenisa, nauki pływania, narciarstwa, oraz trenerka personalna opowiada nam o sporcie, który towarzyszy jej od zawsze i o tym jak się tą pasją dzieli.

Czy aktywność fizyczna zawsze była obecna w Twoim życiu? I jak to się stało, że zostałaś trenerem?

Tak, sport mi towarzyszył od dziecka. Mój Tata był (i nadal jest) aktywny fizycznie i zaraził mnie tą pasją. Zaczęło się od nart – jako dziewczyna z gór „musiałam” umieć na nich jeździć, więc jako trzylatka stanęłam na deskach i… pokochałam je na zawsze. Później ciągle zmieniałam/próbowałam coraz to nowe dyscypliny – a to sztuki walki, a to tenis,  a to pływanie. Mama z kolei byłą strażniczką mej młodzieńczej wytrwałości – tak długo, jak można być w stanie „stawiać” czoła nastolatce. Finalnie „wylądowałam” na AWF w Katowicach, gdyż nie wyobrażałam sobie rozstania się ze sportem. W ich trakcie „zrobiłam papiery” instruktorskie. Certyfikowana oficjalnie przez Polskie Związki mogłam rozpocząć moją „karierę” trenerską w 4 dyscyplinach: narciarstwo, pływanie, tenis i… fitness! Po studiach prowadziłam swoją własną całoroczną szkółkę sportową dla dzieci (basen > narty > tenis i…. tak w kółko, w zależności od zmieniających się pór roku). Ciąża „natchnęła” mnie do stania się Fit Mom – biegającą z wózkiem po parku. I to był początek mojej trenerskiej aktywności on-line, gdyż zobaczyłam i poczułam, że jestem potrzebna innym.

Jaki jest twój ulubiony trening?

Nie mam jednego, konkretnego – ale są pewne warunki, które muszą być spełnione, aby stał się ulubiony. Po pierwsze: nie może być nudny. Coś się musi dziać, musi po prostu wymagać ode mnie, musi być zmienny. Po drugie – musi mi dać w kość. Jeśli po treningu nie obiecuję sobie, że już nigdy więcej… to nie jest on moim ulubionym! Po trzecie – musi być dynamiczny, czasem może zbliżać się nawet na granicy ryzyka. To mają do siebie narty – śmigam na nich im szybciej, tym lepiej! A Runmagedon czeka na swoją kolej… 😉

Jaki jest Twój największy autorytet?

Moja Mama. Niezłomna i niepokonana.

Czy zdarza Ci się, że i Twoja motywacja spada? Jakie są Twoje metody? I jakiej rady udzieliłabyś osobom, które mają trudności z utrzymaniem stałej motywacji?

Hahaha, to nie jest właściwe pytanie do mnie! Jeśli znasz mój profil na FB czy IG to wiesz, że u mnie jest krótka piłka: „nie księżniczkuj”, bo „jesteś silniejsza niż myślisz”. Tu nie ma co robić doktoratu z psychologii: stajesz na macie i dajesz z siebie wszystko. Nie ma czegoś takiego jak „utrzymanie stałej motywacji”. Motywacja (a raczej „pragnienie”) może być (jest) tylko impulsem, który rozpoczyna Twoją podróż. Później pozostaje już tylko i wyłącznie ŻELAZNA SAMODYSCYPLINA. Koniec kropka. Mnie też setki razy się nie chciało – jestem taką sama Kobietą jak każda z nas. Tylko nie wydziwiam, nie zastanawiam się, nie szukam wymówek, nie kombinuję – po prostu biorę się w garść i zasuwam.

Sport zmienia nie tylko ciało, ale i ducha. Jakie zmiany zauważasz w sobie?

Hmmm… nie znam siebie bez sportu, więc to trudna odpowiedź. Ale lista zmian duchowych wywołanych przez sport jest niemalże nieskończona. Na pewno wzmacnia wiarę w siebie. Jeśli sto razy coś się nie udaje, a za sto pierwszym wreszcie wychodzi to masz ochotę krzyczeć z radości i myślisz sobie: ale jestem zajefajna, zrobiłam to! Z drugiej strony uczy również pokory – musisz wyjść z „osławionej” strefy komfortu, żeby coś osiągnąć.
Dodaje odwagi. Poprawia humor. Rozjaśnia kolory świata.

Ćwiczenia idą w parze z dobrze dobraną dietą. Powiedz nam co jeść, jak dużo i jak często?

O tym napisałam całą książkę: „Dieta na luzie”. Nie jestem fanką modnych diet, „cudowania”, kombinowania czy głodowania. Jestem zwolenniczką regularnego odżywiania się – 5 posiłków dziennie, co szczególnie ważne jest dla Kobiet. Faceci mogą sobie pozwolić na opuszczenie śniadania, ale nam to nie ujdzie na sucho. Tak nas stworzyła natura i tego nie przeskoczymy. Druga sprawa to prawidłowe dobieranie produktów, które „wcinamy” – tak aby były zbilansowane odżywczo i miały odpowiednią ilość kalorii. Ludzie często myśląc, że się zdrowo odżywiają, zapominają o kaloryczności potraw. Co z tego, że orzechy są super zdrowe – jeśli zjesz ich za dużo, to i tak odłożą Ci się wałeczki.

Klub fitness czy ćwiczenia w domu? Gdzie jesteśmy w stanie osiągnąć wymarzone efekty?

Tu i tu – wszystko zależy od tego co lubisz, jak zasobna jest Twa kieszeń i ile czasu jesteś w stanie przeznaczyć na aktywność fizyczną. Jest mnóstwo osób, które nie zmobilizują się do samodzielnych ćwiczeń w domu gdyż potrzebują całej celebracji: wychodzenia z domu, przebierania się w szatni, kontaktu z innymi ćwiczącymi, zmiany otoczenia. Wyrwania się ze swoich ścian, przewietrzenia głowy. I tak lubią – to czemu nie? Jest również sporo osób, które wolą trenować w domu. Z wielu powodów. I to dla nich stworzyłam moją Platformę Treningową www.fitanka.pl, która jest właśnie takim klubem fitnessowym w domu – i to jeszcze z osobista trenerką, która nie dość że instruuje Cię na bieżąco to jeszcze… ćwiczy symultanicznie z Tobą. Sukces mojej Platformy pokazuje, że trenujących w domu jest sporo. Przy okazji – zapraszam na Dni Otwarte Platformy w weekend 10-12 maja. Kto jeszcze nie zna FitAnki.pl będzie miał możliwość pozwiedzania 😊Podsumowując – czy w zewnętrznym klubie czy w domu – każdy metoda jest dobra, jeśli odpowiada Tobie.

Ile czasu poświęcasz na regenerację? I co lubisz robić, gdy nie ćwiczysz?

O, fajnie, że o to pytasz. Regeneracja to jest bardzo często pomijany element. Każdy sportowiec wie, że przetrenowanie może mieć opłakane skutki. Ja nie jestem wyjątkiem, dbam o to aby dwa dni w tygodniu mieć wolne od treningów. A w wolnym czasie, którego zawsze brakuje – robię to, co chyba większość kobiet. Łapię za książkę, słucham muzyki, rozmyślam i planuję, idę do kosmetyczki albo na zakupy, zaszywam się w łazience i robię sobie domowe spa w wannie: zwykłe rzeczy.

Jaki swój sukces cenisz najbardziej i jakie wyzwania czekają Cię w najbliższym czasie?

Największy sukces to chyba fakt, że udało mi się pogodzić życie zawodowe z rodzinnym. Pracuję razem z mężem, a to często nie prowadzi do niczego dobrego. I że to życie zawodowe opiera się na mojej pasji. A kolejne WyzwAnia… wiesz, mam przekonanie, że cały czas chcę się rozwijać – zarówno jako człowiek jak i sportowiec oraz influencer’ka. Nie stawiam sobie kolejnych granic, które muszę przekroczyć – raczej idę drogą, która ciągle wiedzie pod górę. Ale nieustanie idę.

Powiedz na koniec, czego Ci życzyć.

Żebym nie straciła wytrwałości i poczucia humoru. I może przyda mi się ciut więcej cierpliwości – zdarza mi się wkurzyć i wtedy nie trzymam języka za zębami. Dziewczyny wiedzą, że potrafię obsztorcować jak prawdziwa góralka. Chociaż…. Czasem to na dobre wychodzi: ostatnio jedna z bohaterek Metamorfozy spotkała się z falą hejtu. Nie zastanawiałam się długo i napisałam co o tym myślę. Reakcje dziewczyn i mediów były fantastyczne, więc… warto mówić co się myśli. I warto robić co się kocha!
I tego by „przeskok” z przedszkola do szkoły podstawowej nie okazał się taki, jakim doświadczeni tym rodzice pierwszoklasistek, opisują. Hahahhahaa 😊

Rozmawiała Jowita.

Tagi: , , , , , ,
by
Poprzedni wpis Następny wpis